mayki@poczta.jaw.pl napisał(a):Eeee. Więckowski chyba już nie. Z oświadczenia majątkowego wynika, że już prawie nikt do niego nie chodzi tzn że pewnie jest cienki albo nie ma czasu bo zajmuje się politykierstwem.
No i tu mamy własnie przykład uczciwości zarówno lekarskiej, politycznej i skarbowej
Ja do niego chodzę z córką i albo ja mam takiego pecha, albo nie wiem co się dzieje - bo zdarza nam się czekać u niego w poczekalni nawet do 21:30 -22. Tylu ma pacjentów. No ale to tak poza tematem
Moja córka zdeklarowana jest do Pani Mikluszki na Osiedlu Stałym. Lekarz starej daty. Bardzo miła, kompetentna osoba, która 100 razy przemyśli zanim przepisze dziecku antybiotyk czy jakiś inwazyjny lek. Niestety u nas zdarzyło się kiedyś tak, ze na skutek takiego zachowawczego leczenia, przeziębienie u mojej córki przemieniło się w zapalenie oskrzeli.
Wcześniej chodziłyśmy do P. Celej. Przez pierwsze lata uważałam, ze jest to rewelacyjny lekarz. Nie wiem co jej się stało w pewnym momencie (albo jakich argumentów użyły firmy farmaceutyczne) ale nagle każda wizyta u niej (nawet z katarem czy początkami przeziębienia) kończyła się receptą na antybiotyk i nerwami lekarza gdy zadawałam pytanie czy bez tego świństwa się nie obędzie.
W efekcie pakowałam receptę do torebki i zasuwałam do Więckowskiego.
Uważam (pomimo mojej osobistej antypatii do niego jako człowieka), że jest dobry w tym co robi. Przez 6 lat przepisał mojej córce tylko 2 razy antybiotyk - i to w sytuacji, w której niestety nie dało się leczyć inaczej.
Nie wiem, ja jakoś mu ufam jako lekarzowi. I tak naprawdę gdy młodej coś się dzieje to zawsze idę do niego.
Dużo dobrego słyszałam również o wspomnianej pani z Imielina. Nie miałam jednak okazji zweryfikować tych opinii.