Po pierwsze - to nie był remont, tylko stara droga została rozebrana i w jej miejscu zbudowana nowa. I nie jest to remont zbudowanej drogi a naprawa gwarancyjna polegająca na rozbiórce wadliwego fragmentu drogi, usunięcia przyczyny i odbudowania drogi plaser po plastrze do warstwy ścieralnej. Na górze nie będzie łaty znanej z łatania starych dróg (asfalt nie pasujący skłądem ani kolorem, ani równością do pozostałości)ale jedynie dodatkowe szwy w masie mastyksowo-grysowej zwanej SMA.
Po drugie - nie ma bardziej obiektywnego kryterium wyboru oferty niż najniższa cena. Wykonawca oferuje zbudowanie opisanej w dokumentacji drogi, z konkretnych materiałow za konkretną ilość polskich złotych.
Gdyby Tosza, jako członek komisji przetargowej wybrał ofertę droższą (jeśli byłaby taka możliwość, a takiej możliwości na szczęście nie ma) to pojawiłoby się pytanie - co i ile Tosza z tego ma, że podatnicy muszą zapłacić więcej wykonawcy robiącemu konkretną drogę z konketnych materiałów niż tańszemu robiącemu dokładnie taką samą drogę.
Ale tematem wątku jest wyspa i sygnalizacja. Wyspa - proszę wybaczyć, że napiszę wprost - jest jak Bóg przykazał - ma 2 metry szerokości i cztery metry długości. Bóg - czyli rozporządzenie w sprawie warunków technicznych jakich odpowidać mają drogi publiczne i ich usytuowanie. Jest taka jaka ma być.
Chciałbym, żeby była szersza ale w tamtym miejscu nie da się bez wyburzenia budynków i poprowadzenia drogi po zbieżnych łukach zrobić szerzej. Ledwo się w pasie między jezdnią a domami rury i kable pomieściły.
Meritum - z cyklami pracy sygnalizacji jest tak, że można komuś poprawić jedynie pogarszając innym - jedni mają czerwone to drudzy zielone. Rozumiem pieszego, który
w skrajnym przypadku (przy dużym ruchu samochodowym w danym momencie) musi odstać 120 sekund czekając na zielone. Te dwie minuty dłuży mu się do dzisięciu. Ale w zamian ma pewność, że żaden pojazd go nie rozjedzie jak to się dzieje na skrzyżowaniach gdzie nie ma tzw. pełnej segregacji ruchu i piesi przechodzą w tym samym momencie jak mają zielone kierowcy skręcający w lewo. To był przypadek skrzyżowania ze Szczakowską przed przebudową. Było tam wiele takich potrąceń pieszych. Kiedy ruch jest mniejszy sygnalizacja, która nie dostaje zgłoszeń z pętli indukcyjnych zatopionych w asfalcie lub z kamer detekcji, włącza zielone dla pieszych wcześniej.
Wydłużając czas dla pieszych skracamy go dla samochodów. I mogą pojawić się uzasadnione pretensje ze strony kierowców, że się skrzyżowanie dławi.
Tak jak demokratycznie w środmieściu Jaworzna priorytet został ustawiony dla pieszych a nie dla samochodów, tak na ciągu Leopold-Jęzor priorytet mają samochody i autobusy a nie piesi. Jeśli to jest złe rozwiązanie, to można dać temu wyraz wypełniając ankietę Planu Mobilności Miejskiej na stronie:
http://www.ankieta.cms.com.pl/
Podobno jeszcze się taki nie narodził co by wszystkim dogodził. Ale wszystko można demokratycznie doprowadzić do stanu znośnego dla wszystkich.
Jeżeli mają Państwo więcej pytań, to chętnie odpowiem.