Ja też miałem do czynienia z dyskiem, którego bios wykrywał, ale nie dało się nic z nim zrobić.
Miałem też kiedyś do czynienia dyskiem Seagate 7,4GB. Bios go wykrywał. Chciałem zrobić formata, a że były ty czasy win98, to do fdisk i usunąłem wszystkie partycje. Następnie chciałem utworzyć dwie nowe. No to w fdisku dałem aby utworzył, potem czekał na obliczanie wolnego miejsca, utworzyłem sobie partycje 3GB na system, resztę chciałem na programy itp. No więc tworzę drugą partycje, ale przy obliczaniu wolnego miejsca wyskoczyło znów 7,4 GB, no to dałem aby stworzył z całości (100%). Z ciekawości dałem jeszcze raz na tworzenie partycji, a tu znów 7,4GB, no to utworzyłem kolejną. Porobiłem tak kilka razy. W sumie wyszło na to, że z dysku 7,4GB utworzyłem coś z 10 partycji 7,4GB + tą jedną 3GB. Niestety, dysk padnięty był
. Coś mu sie powaliło. Windows nie wykrywał, fdisk sie wieszał
pewnie ta sytuacja była dziwna i dla niego
, partition magic też głupiał. Nie szło z tym dyskiem nic zrobić. Zadzwoniłem po kuzyna, a że on bardziej doświadczony to sie na tym lepiej znał. Na początku coś tam kombinował w windowsie, ale nic. Aż w końcu wziął dysk do siebie, potem włączył go na linuxie, i coś tam pokombinował i dysk wrócił do swojej pojemności i wszystko było OK
Potem się go pytałem co zrobił, powiedział że właśnie coś z mbr, jakimś sektorem startowym, że wgrał go na nowo. Nie znam sie na tym wiec tylko podziękowałem.
Tak więc to wgrywanie mbr na nowo naprawde pomaga, całkiem inaczej niż kombinowania na windowsie.