maksimus-75@poczta.jaw.pl napisał(a):Był Waszym ojcem Józefem, uczył Was demokracji, czyż nie tak?!! Teraz jest zły niedobry bo co?! Bo ośmielił się skrytykować władzę?! My mieszkańcy Jaworzna jesteśmy waszymi pracodawcami, i my Was rozliczymy za to coście zrobili!!!
Zastanawiam się, czy mówisz o tym Józefie, który jako dyrektor kopalni "maczki bór" został - jak mi przekazał jeden ze znajomych - wywieziony na taczkach? Wiele mu podobno zarzucano. Jego zastępczyni - Grażynie Haska - (notabene dzisiejszej księgowej w gazecie) też.
Ale przypuśćmy, że pamięć mojego znajomego też może być ulotna i każdy kto zechce historię Józefa M. sam sobie odszuka.
A teraz: Józef Matysik nigdy nikogo demokracji nie uczył. Fakt, miał w niej swój udział tworząc niezależną do pewnego czasu gazetę. Owszem, chwała mu za to, że patrzy władzy na ręce, pokazuje nieprawidłowości w funkcjonowaniu miasta.
Upadek gazety i jego samego osobiście zaczął się jednak w chwili, kiedy fakty zaczął naginać pod swoje tezy i zaczął karmić mieszkańców mitami, półprawdami i własnymi domysłami, które z rzeczywistością niewiele mają wspólnego. Zapomniał, że nazywając się redaktorem i dziennikarzem ma nie tylko prawa, ale przede wszystkim obowiązki. A obowiązkiem podstawowym jest przedstawianie faktów i obiektywizm.
Od dłuższego czasu tych dwóch fundamentów dziennikarstwa w redakcji CT brakuje. Nowe pokolenie w osobie syna Franka, nie tylko tego stanu nie poprawia, ale i wręcz pogłębia. Niewątpliwie pomaga mu w tym wrodzona bezczelność granicząca czasami z pospolitym chamstwem. No i umiejętność - zapewne odziedziczona po ojcu - knucia i przedstawiania półprawd.
Kto choć trochę śledzi życie miasta zauważył bez trudu, że "niechęć" Matysików do władzy w mieście dziwnie zbiega się ze spadającą sprzedażą gazety (dziś to raptem nieco ponad 2 tys sztuk) i z pojawianiem się na rynku drugiego tytułu - Extra, które rozchodzi się w nakładzie 10 000. No i oczywiście jest i rola UM, które ogłoszenia zaczęło publikować w gazecie, która dociera do większej grupy mieszkańców. Tego Matysik jak widać nie mógł znieść i chcąc ratować tonący tytuł rozpoczął szaloną krucjatę. Sprzymierzeńców znalazł wśród radnych, którzy nabrali apetytów na samodzielne rządzenie w mieście.
jakoś wydaje mi się, że nagrodą za taki "sojusz" może być obietnica powrotu urzędowych ogłoszeń na łamach upadającego tygodnika. Wszak wtedy będzie okazja aby się odkuć...